Czy gdyby Wasz wykładowca zabierał Was do muzeum Guinessa, gdzie w cenie biletu jest również kufel pysznego piwa, to chodzilibyście na jego zajęcia? A co jeśli powiedziałabym, że wykłada on Statystykę? Bo tego właśnie uczyła Janina Bąk - autorka książki - Statystycznie rzecz biorąc. Czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla. Janina jest znana również jako blogerka - Janina Daily .
Na sam początek, to muszę opowiedzieć o jednej ciekawej cesze tej książki - inni ją pokochają za to -tak jak ja - reszta niekoniecznie. Janka wchodzi do "narni" i nie mam na myśli, że Janina ma taką szafę co jak wejdzie do niej, to wyjdzie do zimowej scenerii i lew tam będzie itd. Janka puszcza wodzę fantazji i opowiada irracjonalne wizję i ja to szanuję, mało tego uwielbiam to. To tak jakbym spotkała moje ultra mądre statystyczne Alter Ego. Statystyka jest serwowana bardzo smacznie. Jedynie mój Mąż zaniepokojony zerkał na moje wybuchy śmiechu, ja go w zamian prześladowałam czytanymi na głos fragmentami książki.
Jeśli ciekawi Cię co mają wspólnego ze sobą kurczaki i studenci, lub gdy zastanawiasz się czy owce zapamiętują ludzkie twarze i co ważniejsze, czy Janina rozpoznałaby słynnego aktora, gdyby stał przed nią - to jest to książka dla Ciebie.
Jeśli jesteś przed napisaniem jakiejkolwiek pracy dyplomowej, czekają na Ciebie badania ilościowe, jakościowe. To tak jest to książka dla Ciebie.
Jeśli zastanawiasz się czy uprawiając częściej seks wzbogacisz się - to ta książka jest dla Ciebie!
Jeśli nie ciekawi Cię pamięć owiec, a dyplom kurzy się w komodzie, to zdziwisz się, ale dalej jest to książka dla Ciebie. Bez względu na to czy masz depresję, czy świetny humor. Jankę czyta się bez wysiłku i z uśmiechem na twarzy. Jeśli miałabym porównać tą książkę do jakiegoś jedzenia to zdecydowanie będzie to mój ulubiony Mcflurry z karmelowym sosem i chrupkami Lion. Szybko, łatwo i smacznie.
Bardzo się cieszę z zakupu Statystyczne rzecz biorąc, gdyż człowiek czytając właśnie tę książkę, nie odczuwa, że "marnuje" czas na dobrą zabawę. To lekka lektura, która przy tym uczy nas wielu istotnych ciekawostek. Gwarantuję Ci również, że będziesz miał kilka zabawnych anegdotek do opowiedzenia przy piwie ze znajomymi. Ale to wiadomo, jak apokalipsa się skończy. Póki co to piwo, to raczej bardziej wirtualnie, przez skype - bo jak już wspominałam, apokalipsa.
11/10 - książka trafia do moich najulubieńszych - chętnie do niej wrócę, a jak Janina popełni następną to zamówię jeszcze przed premierą.
P.S. Chodziłabym na tą statystykę!
Na sam początek, to muszę opowiedzieć o jednej ciekawej cesze tej książki - inni ją pokochają za to -tak jak ja - reszta niekoniecznie. Janka wchodzi do "narni" i nie mam na myśli, że Janina ma taką szafę co jak wejdzie do niej, to wyjdzie do zimowej scenerii i lew tam będzie itd. Janka puszcza wodzę fantazji i opowiada irracjonalne wizję i ja to szanuję, mało tego uwielbiam to. To tak jakbym spotkała moje ultra mądre statystyczne Alter Ego. Statystyka jest serwowana bardzo smacznie. Jedynie mój Mąż zaniepokojony zerkał na moje wybuchy śmiechu, ja go w zamian prześladowałam czytanymi na głos fragmentami książki.
Jeśli ciekawi Cię co mają wspólnego ze sobą kurczaki i studenci, lub gdy zastanawiasz się czy owce zapamiętują ludzkie twarze i co ważniejsze, czy Janina rozpoznałaby słynnego aktora, gdyby stał przed nią - to jest to książka dla Ciebie.
Jeśli jesteś przed napisaniem jakiejkolwiek pracy dyplomowej, czekają na Ciebie badania ilościowe, jakościowe. To tak jest to książka dla Ciebie.
Jeśli zastanawiasz się czy uprawiając częściej seks wzbogacisz się - to ta książka jest dla Ciebie!
Jeśli nie ciekawi Cię pamięć owiec, a dyplom kurzy się w komodzie, to zdziwisz się, ale dalej jest to książka dla Ciebie. Bez względu na to czy masz depresję, czy świetny humor. Jankę czyta się bez wysiłku i z uśmiechem na twarzy. Jeśli miałabym porównać tą książkę do jakiegoś jedzenia to zdecydowanie będzie to mój ulubiony Mcflurry z karmelowym sosem i chrupkami Lion. Szybko, łatwo i smacznie.
Bardzo się cieszę z zakupu Statystyczne rzecz biorąc, gdyż człowiek czytając właśnie tę książkę, nie odczuwa, że "marnuje" czas na dobrą zabawę. To lekka lektura, która przy tym uczy nas wielu istotnych ciekawostek. Gwarantuję Ci również, że będziesz miał kilka zabawnych anegdotek do opowiedzenia przy piwie ze znajomymi. Ale to wiadomo, jak apokalipsa się skończy. Póki co to piwo, to raczej bardziej wirtualnie, przez skype - bo jak już wspominałam, apokalipsa.
11/10 - książka trafia do moich najulubieńszych - chętnie do niej wrócę, a jak Janina popełni następną to zamówię jeszcze przed premierą.
P.S. Chodziłabym na tą statystykę!
Komentarze
Prześlij komentarz